
NOWOROCZNE POSTANOWIENIA - CZY TO MA SENS?
Jeszcze chwila, a obsypiemy się brokatem i zanurzymy usta w szampanie. Głośno będziemy liczyć sekundy dzielące nas od godziny Zero. Potem podekscytowani krzykniemy Happy New Year lub zatracimy się w namiętnym pocałunku. I tak, w huku petard i deszczu fajerwerków, znajdziemy się w zupełnie nowym roku.
Jaki będzie? Pełen miłości, zrealizowanych marzeń, zażegnanych konfliktów, obfitujący w nowe wyzwania i doświadczenia… Ilu wznoszących toast za Nowy Rok, tyle noworocznych postanowień. Każdego kusi biel kartki nowo otwartego kalendarza, możliwość uczynienia tych 12 miesięcy czasem samych dobrych chwil. Ulegamy tej magii początku i składamy sami przed sobą obietnice. A potem … wychodzi jak zwykle.
Będziemy rzucali palenie (ale to dopiero jutro), tracili kilogramy (od poniedziałku, ktoś przecież musi zjeść to ciasto), uczyli się języków obcych (w wakacje, może…) i czytali przynajmniej jedną książkę tygodniowo (kto to widział, by biblioteka była zamknięta w niedzielę!). Zakochamy się, zbijemy fortunę, osiągniemy spektakularny sukces.
Albo totalną klapę. Zwłaszcza w kwestii realizacji noworocznych postanowień. Co zrobić, by znów nie zmarnował się karnet na siłownię, a palony papieros był naprawdę tym ostatnim? Podpowiadamy.
Noworoczne postanowienia to nie lista zakupów. Nie wypisuj wszystkiego, czego trzeba Ci, byś czuł się w pełni szczęśliwy. Wynotuj tylko to, co naprawdę oddala Cię od tego stanu. Tylko to, co naprawdę możesz zmienić. Inaczej będziesz się frustrował. A podsumowanie roku znów wypadnie bladziutko. Dokonaj dokładnej analizy każdego z wypisanych celów i rozpisz go na etapy. Niech osiąganie każdego z nich będzie małą okazją do świętowania. Bądź dla siebie dobry i ciesz się każdym zrealizowanym przez siebie planem. Unikaj wymówek i określeń typu „kiedyś, za jakiś czas, niedługo”. Zaprzyjaźnij się z terminarzem. I słowem deadline.
Nie próbuj być mistrzem wieloboju. Urzeczywistniaj swoje cele krok po kroku, wkładając całą energię w realizację jednego zadania. Zacznij od tego najprzyjemniejszego, niewielkiego, które nie przygniecie Cię swoim ciężarem i nie sprawi, że Twój entuzjazm przerodzi się w rozgoryczenie.
A najlepiej nie postanawiaj, tylko...decyduj. Dużo trudniej jest się wycofać, gdy ma się świadomość, że klamka zapadła, a słowo się rzekło. Podjęte świadomie decyzje nakładają na nas wewnętrzny obowiązek realizacji, publiczna deklaracja działa mobilizująco. Mów zatem głośno o swoich decyzjach, podziel się zamierzeniami z przyjaciółmi. Potem będzie głupio się wycofać, prawda?
Dobrym pomysłem jest ogłoszenie swojego celu na tablicy. Albo na ścianie. Na przykład w postaci plakatu z napisanym naszym celem. Wykorzystaj nasze propozycje plakatu z własnym napisem i stwórz dla siebie taki z napisanym postanowieniem. Aby codziennie spoglądać nań i nie tracić motywacji.
Nie wpędzaj się w poczucie winy, gdy coś pójdzie nie tak. Staraj się każdą porażkę przekuć na pozytywne doświadczenie. Działaj stopniowo, daj sobie czas, wierz we własne siły. I ciągle próbuj być coraz lepszą wersją siebie.
Na koniec - pamiętaj: "DIFFICULT ROADS LEAD TO BEAUTIFUL DESTINATIONS" - jak głosi ten plakat motywacyjny.